„Wielki spisek Reptilian” to krótka, przyjemna historia nasycona poczuciem humoru w dobrym guście. Wyjątkowo fabuła nie stawia nas w centrum wydarzeń jako bohatera miasteczka, czy też świata Neverwinter, który przeżywa kolejną przygodę przepełnioną heroicznymi czynami. O ile działania naszej postaci mają szeroki wpływ na otoczenie, o tyle nie stawiają go one w najlepszym świetle. Co więcej, autor pozornie odbiera naszemu charakterowi jakąkolwiek wolną wolę nadając mu rolę marionetki.

Sama rozgrywka nie wymaga zbyt wiele czasu i idealnie spełnia rolę dziennego foundry. Fabuła zgrabnie trzyma się kupy, a ewentualne niedociągnięcia zamaskowane zostały odpowiednią dawką dobrego humoru, który wielokrotnie wywołał u mnie uśmiech w kierunku monitora.

Z przyjemnością przebrnęłam przez tę historię. Zarówno przez zawarty w niej zarys wydarzeń, jak i walki, które wprawdzie nie stanowią większego wyzwania, ale równocześnie nie są zatrważająco łatwe. Innymi słowy, po raz kolejny autorowi udało się osiągnąć równowagę w tej kwestii. Sama sceneria została bardzo dobrze dobrana, a napotkane postaci odpowiednio wpasowane w swoją rolę bez zbędnych przerysowań wypowiedzi czy zachowań (może z małymi wyjątkami).

W mojej prywatnej skali całość oceniam jako 8/10. Być może to przez fakt, że jestem tak wyposzczona jeśli chodzi o dobrze zbudowane foundry, a może faktycznie jest to coś co można nazwać „kawałkiem dobrej roboty”. Czy uważam tę przygodę za godną polecenia? Odpowiedź jest chyba oczywista. Na pewno warto poświęcić czas na zapoznanie się z nią.